Świat w którym żyje daleki jest od dobrze pojmowanej przez Przyziemnych normalności. Moje życie pełne jest niebezpieczeństw. Pewnie dla zwykłego Przyziemnego brzmi to super, ale ja po szesnastu latach bycia Nephilim zdążyłam zrozumieć, że w normalności nie ma nic złego. Naprawdę czasem chciałabym mieć dylemat jaką sukienkę włożyć na bal, a nie jaka broń będzie mi potrzebna na polowaniu.
Wychowano mnie surową ręką, ojciec zawsze powtarzał by nie ufać nikomu, by nikogo nie kochać bo miłość nas niszczy. Długo mu nie wierzyłam, o słuszności jego słów przekonałam się dopiero gdy umarła mama. Patrzyłam na cierpienie ojca i wiedziałam, że cierpi bo kochał swoją żonę a teraz musi się pogodzić, że już nigdy jej nie zobaczy. Załamał się po tym wszystkim. Stał się jeszcze bardziej zimny, jeszcze bardziej surowy, ale mimo to wiem, że gdzieś tam w głębi duszy, mój tato mnie kocha tylko sam boi się przed sobą do tego przyznać, żeby znów nie musieć cierpieć.
Mój dom to tak naprawdę gigantyczna posiadłość z wielkim ogrodem. Położona jest niedaleko jeziora Lyn i jakąś godzinę drogi konno od Alicante. Z okna mojej sypialni można zobaczyć dach domu Lightwood'ów, mieszkają tam Alec i Isabelle razem z rodzicami i młodszym bratem, są też moimi przyjaciółmi- jednymi z nielicznych bo oprócz nich mam jeszcze tylko Jace'a. Z nim chyba jestem najbliżej. Znamy się właściwie od zawsze, nasze rodziny są bardzo zaprzyjaźnione. Po za tym nasi ojcowie to Parabatai. Kiedyś za młodu mój ojciec- Valentine i ojciec Jace'a- Stephen założyli stowarzyszenie do walki z demonami nazywane Kręgiem. Należeli do niego wszyscy najznamienitsi Łowcy ich pokolenia. Niestety z czasem Clave przestało akceptować fakt, że powstaje nowa organizacja z niezależną władzą, do której wstępuje co raz więcej Nephilim, więc postanowili jakoś zaradzić rozprzestrzenianiu i rozwijaniu się Kręgu, poprzez dosłowne zawalenie jego członków obowiązkami wobec Rady. Nie przewidzieli tylko, że trzy główne rody Kręgu: Morgenstern, Herondale i Lightwood nie odpuszczą tak łatwo. Obarczyli nas- swoje dzieci- obowiązkiem odnowienia Kręgu gdy przyjdzie na to odpowiedni czas. Dlatego teraz nasza czwórka: Jace, Isabelle, Alec i ja tworzymy Nowy Krąg. Wiem cztery osoby mogą wydawać się niewielką ilością ale na razie jesteśmy- całe nasze pokolenie- zbyt młodzi żeby móc działać bez zezwoleń Clave. Musimy czekać aż wszyscy staniemy się pełnoletnimi Nocnymi Łowcami.
Większość młodych Nephilim kształci się w Instytutach, ale nie jest to przymus dlatego cześć uczy się tu w Idrisie, i do tych właśnie nielicznych należy nasza czwórka.
Naszym nauczycielem jest Hodge Starkweather a z racji tego, że tylko nasza posiadłość posiada salę wykładową i salę do treningów, pełni też funkcję szkoły. Mi osobiście to odpowiada, przynajmniej mogę sobie pospać nieco dłużej niż moi przyjaciele, no chyba, że coś przeskrobie i ojciec każe mi biegać nad ranem za karę. Bywa surowy to fakt ale miewa swoje przejawy dobroci. Zaakceptował, choć z trudem, że moim żywiołem jest sztuka i na czternaste urodziny przerobił jedną z sypialni gościnnych na salę lustrzaną, żebym mogła swobodnie tańczyć i mieć swoją własną przestrzeń, oprócz tańca zajmuję się też śpiewem, zdarza mi się coś napisać ale przede wszystkim kocham malować i szkicować. Mam tu swój azyl do którego nie ma prawa wejść nikt oprócz mnie, nawet moi przyjaciele nie mają tu wstępu.
-Panienko Morgenstern- usłyszałam cichutki głosik zza drzwi
-Proszę- odparłam zmęczonym głosem. Już dawno temu porzuciłam próby przekonania służby, że jestem Clary a nie panienka Morgenstern.
-Panienko, panienka Isabelle już jest- powiedziała cicho- Jest już panienka gotowa żeby ją przyjąć?
- Na pewno jest! Co nie Morgenstern? Gotowa na babski wieczór? -krzyknęła brunetka wpadając do pokoju. Przewróciłam oczami, no cóż, taka właśnie jest Isabelle, bezpośrednia, szczera, rozrywkowa no i ma protokół w głębokim poważaniu.
-Babski? Jak znam życie to chłopaki za najwyżej godzinę znudzą się swoim towarzystwem i postanowią "ubarwić" nasz wieczór.- powiedziałam kwaśno, ale miałam racje, jeszcze nigdy nie spędziłyśmy wieczoru we dwie bo Alec i Jace zawsze się wpraszali.
-Dobra, to skoro ich jeszcze nie ma... puść farbę Morgenstern., co się szykuje między tobą a naszym blondaskiem?- zapytała. Westchnęłam ciężko. Izzy zawsze próbowała się doszukać jakichś argumentów "za" jeśli chodzi o Jace'a i mnie.
-Isabelle- powiedziałam łapiąc ją za ramiona- Odpuść. Między mną a nim nie ma absolutnie nic. Nigdy nic nie było i nigdy nic nie będzie.
-Czyżby?- stwierdziła kpiąco
-Posłuchaj, mało jest rzeczy na tym świecie, których jestem tak pewna, jak tego, że Jace Herondale jest najważniejszą osobą w moim... no nie rób takiej urażonej miny, wiesz, że też jesteś bardzo ważna, w każdym razie, skoczyłabym za nim w ogień, dałabym się za niego poszatkować i naprawdę go kocham ale TYLKO JAK BRATA- powiedziałam dobitnie z nadzieją, że w końcu zrozumiała, ale ona spojrzała na mnie tylko spode łba, a jej oczy wyrażały tylko: "jaaaaaasne a ja jestem anioł Razjel". A z resztą co mnie to obchodzi? Jej i tak nie przegada.
-No jak sobie chcesz- powiedziała kwaśno- Ooo chłopcy już są! Kurcze znudzili się sobą szybciej niż zwykle- dodała patrząc w ekran telefonu. Jakim cudem ona ma tu zasięg?! Przecież żaden telefon w Idrisie nie działa!
Zgadnie z tym co powiedziała, po chwili odrzwi otwarły się z hukiem a do sypialni wpadli Jace i Alec. Standardowo w butach wpakowali się w moją pościel, już nawet nie reagowałam, zawsze to robili, mimo moich próśb więc nie było sensu błagać, żeby zmienili nawyki.
-Mam coś dla was- oznajmił Alec wyciągając zza pleców dwie butelki piwa
-Skąd to masz?!- wykrzyknęła jakże uradowana brunetka
-Magnus- to słowo wystarczyło za wszystkie wyjaśnienia. Magnus to "przyjaciel Aleca", jest czarownikiem, mieszka w Nowym Yorku więc często prosimy go o tego typu przysługi, bo alkoholu w Idrisie żadne z nas za skarby świata by nie dostało.
-Ale czemu tylko dwa?- zapytał Jace
-Bo to dla was, znaczy Ciebie i Clary, ja i Izzy musimy spadać, matka kazała nam wracać-powiedział brunet
-To po jaką cholerę tu przyłaziłeś?! A poza ona nie będzie mówić co mam robić!- zirytowała się jego siostra
-Powalisz, że zacytuje naszą matkę: "dokąd mieszkasz pod moim dachem, masz być posłuszna"- powiedział naśladując głos Maryse- No nie marudź tylko chodź, przynajmniej się wyśpisz na jutrzejsze zajęcia. Nie odezwała się tylko wstała i wymaszerowała z pokoju z podniesioną głową. No tak, czyżbym zapomniała wcześniej dodać, że jest też bardzo dumna i zawsze ma ostatnie słowo? Taaak.
- Ona się nigdy nie zmieni- powiedział blondyn z uśmiechem kręcąc głową
-Co jej zrobisz? Taka już jest. Na Anioła jak sobie pomyślę, że zaczynamy jurto o 6:00 to mi słabo. Takiemu Tobie to jednak jest dobrze, rodzice wyjechali to masz dom wolny, a ja tu muszę gnić z NIM.
-Nie przesadzaj nie jest taki zły. Dobra a tak swoją drogą, nie wiesz, która sypialnia ma być moja?
-Yyyy Twoja?- zapytałam zdziwiona
-Ojciec Ci nie mówił? Rodzice zakwaterowali mnie tu na tydzień, wiesz, bali się mnie zostawić samego po... ostatnim
-Chryste, czyli muszę Cię znosić przez tydzień? Za jakie grzechy?!- powiedziałam udając rozpacz
-Ranisz mnie- stwierdził łapiąc się za bok jakby naprawdę odczuwał ból- Jak możesz mnie nie chcieć? Wiesz ile dziewcząt marzyłoby, żeby się z Tobą zamienić? Jestem przecież świetny i seksowny i...
-Skromny?- przerwałam mu
-O nie słoneczko, skromność to cecha szarych myszek. Co byłby za mnie za niegodziwy człowiek, gdybym pozbawił świata takiego cudeńka?- zapytał wskazując ręką na samego siebie
-Myślę, że świat jakoś by to przeżył- wyszeptałam, a on się uśmiechnął ukazując rząd białych ząbków- A co do Twojego pytania to śpij gdzie masz ochotę.
-Nawet tu?- poruszył brwiami w górę i dół
-O ile lubisz spać na podłodze, to tak, nawet tu
-Czyli mam do wyboru albo twarda podłoga i Twoje chrapanie albo wygodne łóżko, tak? Och uwielbiam wyzwania! Zostaję- wstał i szybko wparował do łazienki. Siedział tak i siedział. Minęła co najmniej godzina zanim wyszedł.
-Powiedz mi czy musisz układać włosy nawet przed snem?
-Ja zawsze muszę być perfekcyjny
Westchnęłam i powlokłam się do łazienki. Pod prysznicem zaczęłam myśleć o tym co mówiła Isabelle. Skąd jej mogło do głowy przyjść, że mnie i Jace'a może łączyć coś więcej niż przyjaźń?
Wytarłam się szybko i weszłam do sypialni. Blondyn leżał na podłodze z rękami pod głową. Niech mu będzie, skoro chce spać na podłodze, to niech śpi. Weszłam pod kołdrę, przykrywając się nią szczelnie, cholera zrobiło się chłodnawo.
-Znaj moją dobroć- powiedziałam rzucając w niego kocem i poduszką- Dobranoc
-Dobranoc, Aniele.
Ok nie jest jakoś najgorzej. W kwestii organizacyjnej:
- rozdziały będą średnio raz w tygodniu
-posty będą pisane z perspektywy Clary, czasem może się zdarzyć, że rozdział będzie "oczami Jace'a" ale to raczej rzadko
A teraz najważniejsze: Co myślicie? Podoba wam się pomysł?
Podoba mi się! A jest szansa, że dodasz rozdział dziś? ^^ naprawdę Bardzoooo fajnyyyyy! ;*
OdpowiedzUsuńSuper czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńBaardzo mi sie podoba :D Czeekam na nexta !
OdpowiedzUsuńZapraszam też do siebie: http://wszystkokiedysupada.blogspot.com/ :3
Dużo weny <3
CUDO <3
OdpowiedzUsuńRaz w tygodniu?! Ja nie wytrzymam tyle!
Daj szybko nexta! Plisss...
Super! Ale może dałabyś rade wcześniej, bo jak narazie jest extra ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na next ;* Duużo weny i dodaj next jak będziesz mogła coo??