niedziela, 12 kwietnia 2015

Rozdział 2: Jesteś psychopatą, wiesz?

  Mój spokojny sen został przerwany przez natrętny, nieustający i tak cholernie wkurwiający i bezczelny głos Jace'a: "Clary wstawaj. No już rusz tyłek."

-Odwal się- jęknęłam przekręcając się na drugi bok.

-Królewno, ja się mogę odwalić, ale masz piętnaście minut do rozpoczęcia treningu, a wątpię, żeby Twój ojciec był zadowolony faktem, że się spóźnisz- powiedział z rozbawieniem

-Cooo?- wrzasnęłam natychmiastowo siadając na łóżku- Oszalałeś?! czemu nie obudziłeś mnie wcześniej?!

  Nie czekałam na odpowiedz szeroko uśmiechniętego blondyna, tylko wyprułam z pościeli chwytając w biegu wieczorem przygotowany strój ćwiczebny. Wpadłam jak burza do łazienki. Nie ma sensu brać prysznica i tak nie zdążę. Spojrzałam w lustro, cholera wyglądam jak jakiś wyklęty... Oblałam twarz lodowatą wodą i szybko zebrałam włosy w kitkę. Isabelle mnie konkretnie ochrzani za to jak się prezentuje.

- Idziemy?- zapytałam wychodząc z łazienki

- Jasne- mruknął tylko w odpowiedzi i wzruszył ramionami- Nawet szybko Ci poszło- dodał

Przemierzyliśmy długie korytarze posiadłości w ciszy. Wiedziałam, że i tak jesteśmy spóźnieni. Jeśli ojciec był na dole to... mam jednym słowem przejebane.

-Clarisso Morgenstern!- usłyszałam krzyk ojca. Zacisnęłam zęby. Jak go znam, to teraz konkretnie mnie przeczołga a potem da jeszcze konkretniejszy wycisk- Czy możesz mi łaskawie powiedzieć dlaczego się spóźniasz?

-Wybacz, ja... zaspałam- powiedziałam cicho

-Zaspałaś?! Jak można...- zaczął krzyczeć ale przerwało mu chrząknięcie Hodge'a

-Przepraszam, że przeszkadzam ale chciałbym już zacząć zajęcia- powiedział spokojnie. Ojciec zacisnął zęby i spojrzał na mnie morderczym wzrokiem

-Porozmawiamy później- powiedział groźnie niskim głosem i odszedł w stronę swojego gabinetu.

Zajebisty początek dnia, no nie ma co...

-Zapraszam- powiedział wskazując dłonią na drzwi od sali treningowej. Ruszyliśmy w jego stronę, a gdy przechodziłam przez próg obok stającego w drzwiach nauczyciela szepnęłam tylko ciche:

-Dziękuje- on uśmiechnął się blado. Oboje byliśmy świadomi, że kara mnie nie ominie ale może chociaż się opóźni.

 Trening szczerze mówiąc był beznadziejny. Jace obezwładniał mnie za każdym razem gdy walczyliśmy w parach. Skoki z belek też mi nie poszły. Nogi trzęsły mi się na ćwiczeniu z równowagi.

-Skup się, Clary- powiedział Hodge, gdy po raz czwarty z rzędu sztylet którym rzucałam zamiast wbić się w manekina wylądował na podłodze.

 Starałam się, naprawdę ale wciąż denerwowałam się tym co nadejdzie, gdy skończy się trening. Wiem, że powinnam się już przyzwyczaić do kar ojca, do tego, że jest surowy i zimny, ale nie potrafiłam. Chciałbym czasem, żeby okazał jakieś ludzkie uczucia, nie miłość, bo ta akurat jest pojęciem zupełnie abstrakcyjnym, ale chociaż krztynę zrozumienia.

-Dobrze, to wszystko na dziś. Juro zajęcia z historii Nocnych Łowców- zakończył trener. Wzięłam głęboki oddech i wyszłam z sali z opuszczoną głową. Chciałam iść do siebie ale tuż przed tym jak wyszłam na schody usłyszałam zimny i dobrze znany mi głos

-Zapraszam do gabinetu- powiedział

 Z mocno bijącym sercem weszłam za nim do pomieszczenia w którym mieściło się biuro. Idealnie odzwierciedlało jego charakter, zimne i budzące respekt a nawet trochę strach. Pod oknem stało ogromne biurko z hebanowego drewna. Wszedł za nie ale nie usiadł na skórzanym fotelu tylko oparł dłonie o blat.

-Powiedz mi, czemu choć jeden raz nie możesz zrobić czegoś tak jak trzeba?- zapytał spokojnym ale chłodnym głosem- Dlaczego to Ty jesteś zawsze tym słabym ogniwem?

Spuściłam wzrok na swoje buty i zaczęłam nerwowo bawić się palcami. Szczerze mówiąc spodziewałam się raczej, że będzie wrzeszczał, że mnie ukarze dodatkowymi treningami ale ten jego zimny ton z nutą zawodu... To było jeszcze gorsze niż krzyk

-Ja naprawdę wiązałem z Tobą wielkie dzieje... Krąg... On ma opierać się na Tobie, ale Ty...- przerwał  spojrzał mi głęboko w oczy. Nie było w nich gniewu, był tylko zawód- Rozczarowałaś mnie Clarisso...

-Ojcze, ja...- zaczęłam ale uciszył mnie podnosząc dłoń

-Zejdź mi z oczu

 To było jak gwóźdź do trumny. Oczy zaszły mi łzami ale nie dałam mi spłynąć po policzkach, o nie, nie dam mu tej satysfakcji. Odwróciłam się na pięcie i wyszłam z gabinetu.Co się zmieniło? Dlaczego nie nakrzyczał na mnie, czemu nie ukarał mnie tak jak zwykle? Często mówił mi , że mogłabym się "bardziej postarać", że nie jestem dość dobra, ale nigdy nie mówił tego w tak opanowanym stanie. Myślałam, że mówił to w gniewie, ale teraz wiem, że naprawdę go zawodzę... za każdym razem...

 Weszłam do swojego pokoju. Siedzieli tu moi przyjaciele, którzy na mój widok ucichli przerywając żywą dyskusję.

-I... i jak?- zapytała z wahaniem Isabelle

 Zamknęłam oczy opierając się plecami o drzwi. Pozwoliłam łzom wypłynąć. I powoli, bardzo powolutku osunęłam się na ziemię.


Brunetka podeszła do mnie i położyła mi dłoń na ramieniu, ale ja ją strzepnęłam podrywając się z miejsca. Usiadłam na łóżku chowając twarz w dłoniach.

-Chciałbym zostać sama- powiedziałam chicho.

- Clary...- zaczęła brunetka

-Isabelle. Chcę. Zostać. Sama- wysyczałam przez zaciśnięte zęby. Po chwili usłyszałam jak zamykają się drzwi. Wzięłam głęboki wdech i podniosłam głowę. Niestety nie zostałam sama w pokoju. Przede mną stał Jace.

-Do Ciebie trzeba jakoś inaczej mówić?- warknęłam

-Możesz, sobie mówić co chcesz ale ja cię znam... Po za tym nie znoszę patrzeć na smutnych ludzi... Moja uroda na tym cierpi. Zmarszczki, no wiesz...- powiedział siadając obok mnie

-Ty mnie próbujesz pocieszyć? Bo coś Ci nie idzie...

-Ależ kotku, ja jestem wielofunkcyjny. Mogę Cię pocieszyć, albo przytulić, albo ewentualnie przejść się z Tobą przez Alicante, jeśli chcesz poczuć na sobie zazdrosne spojrzenia dziewcząt, które chciałby być na Twoim miejscu. A jak już mnie spalą to możesz sobie mnie dorzucić do kremu, żeby błyszczeć choć trochę tak jak ja- powiedział szczerząc te swoje bielutkie zęby. Mimowolnie zaczęłam się śmiać

-Jesteś psychopatą, wiesz?- zapytałam usiłując zdusić chichot

-Ale za to jakim przystojnym- przewróciłam oczami. Tylko Jace potrafi powiedzieć coś takiego i tylko on potrafi sprawić, żebym zaczęła się śmiać mimo, że przed chwilą płakałam. Podniosłam na niego wzrok.

-Dziękuję- szepnęłam

-Powiedziałbym, że nie ma za co, ale wtedy bym skłamał- uśmiechnął się jeszcze szerzej. Pokręciłam głową. On jest niemożliwy- A teraz pod prysznic, Morgenstern, bo śmierdzisz potem i coś jakby... hmm rezygnacją... No już, jazda do łazienki.


 Nie komentowałam tego.  Jace.. to Jace. Bardziej logicznie nie da się tego wyjaśnić.

 Woda rozluźniła moje mięśnie, do tej pory nie wiedziałam, że jestem aż tak spięta. Stałam pod gorącym strumieniem aż ciepła woda się skończyła. Kto by pomyślał, taka rezydencja i ograniczona dostępność do ciepłej wody... Wyskoczyłam z kabiny otulając się miękkim ręcznikiem. Oczywiście nie wzięłam żadnych ubrać... Brawo Clary... Brawo...

 Wychyliłam się zza drzwi. Na łóżku nie było nikogo więc ostrożnie weszłam do pokoju, niestety nie miałam tyle szczęścia, bo Jace siedział przy moim biurku i wertował jakąś książkę. Słysząc dźwięk otwieranych drzwi obrócił się w moją stronę.

-No no no, Morgenstern, niezłe nogi- uśmiechnął się łobuzersko a na moją twarz wpełzł niechciany rumieniec. Otuliłam się ciaśniej miękką tkaniną

-Coś Ty nagle taka wstydliwa? Już zapomniałaś jak wskoczyliśmy nago do fontanny przed domem- zaśmiałam się na tu wspomnienie

-Ale nam się wtedy dostało...

-A kiedy nam się nie dostało? Zawsze coś musieliśmy przeskrobać. Dobra a teraz już idź się ubrać bo masz buźkę w kolorze włosów- powiedział śmiejąc się

-Jesteś... nie do wytrzymania- stwierdziłam kwaśno podchodząc do komody.

-Wiem.





I oto mamy rozdział drugi

No i jak podoba wam się?

P.S. Zajrzyjcie do Bohaterów, mam nadzieję, że przypadną wam do gustu 

8 komentarzy:

  1. Hahaha jest super i smutno i śmiesznie; D czekam na nextas;) ps fajny pomysł:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :D Czekam ma następny .

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział ❤❤❤
    Czekam na nexta! c:

    OdpowiedzUsuń
  4. Booski *o* czekam na nexta z niecierpliwościa !! ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Już nie będę pytała ile mieli lat, kiedy wskoczyli nago do tej fontanny.. Ale rozdział boskiiii........... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze to się nad tym nie zastanawiałam, kiedy pisałam ten rozdział :-D ale przyjmijmy że Clary 7 a Jace 8

      Usuń