czwartek, 16 kwietnia 2015

Rozdział 3: Myślę, że to nie będzie konieczne

  Dni mijały. Nieubłaganie zbliżała się zima. Z ojcem kontakty ograniczyłam do koniecznego minimum. Mimo, że minął już ponad miesiąc od tamtego zajścia w gabinecie, mój żal do niego nie miną, a i on, chyba nadal uważał, że go zawodzę.

  Przyłożyłam się do treningów ale i tak daleko mi było w sprawności bojowej moich przyjaciół. Nie czuję się swobodnie z mieczem w ręku, mam wrażenie, że on mnie ogranicza, w przeciwieństwie do ołówka który mnie uwalnia. Ostatnio więcej czas poświęciłam na doskonalenie się w tańcu i śpiewie. Gdy poddawałam się muzyce, sztuce to czułam się jakby mama była obok mnie. Brakowało mi jej. Bardzo. Zwłaszcza teraz gdy praktycznie zostałam bez ojca.

  Siedziałam na podłodze w mojej sali, opierając się plecami o chłodną taflę lustra. Szkicowałam twarz matki. Była uśmiechnięta jak zawsze. Te jej radosne oczy. Nawet ojciec nie potrafił im się oprzeć. Kochał ja, pewnie nadal kocha, ale od jej śmierci bardzo się zmienił.
  Spojrzałam na zdjęcie przyklejone do lustra po przeciwnej stronie sali. Wszyscy tam byliśmy. Wszyscy Szczęśliwi. Nawet on się uśmiechał. Nie w ten swój ironiczny i wyrachowany sposób, ale ciepło i szczerze. Podniosłam się z podłogi i podeszłam do zdjęcia. Delikatnie przejechałam palcami po sylwetce matki.

-Nawet nie wiesz jak bardzo Cię brakuje- szepnęłam.

 Uchyliłam drzwi i wyszłam na korytarz, szybko czmychnęłam do swojej sypialni. Za dwie godziny zaczynamy wieczorne zajęcia z Hodge'em, na szczęście dziś tylko historia Nephilim.
 Leżałam na łóżku co chwila zerkając na zegarek, minuty płynęły boleśnie wolno. Chciałam już mieć ten dzień za sobą, chciałam już móc się w spokoju położyć i zasnąć.

 Ktoś mocno załomotał w drzwi i nie czekając na zaproszenie po prostu wparował do pokoju. Oczywiście była to Isabelle.

-Clary, oni wiedzą! Dowiedzieli się!- zaczęła krzyczeć na wstępie.

-O co chodzi? Kto się o czym dowiedział?- zapytałam, Iz często miała problemy, które według niej były końcem świata, a według mnie zwykłą błahostką

-Rodzice! O Simonie!- powiedziała ciężko dysząc. Usiadła na moim łóżku.

 Simon to wampir, o dość nietypowej dla jego rasy przypadłości, mianowicie słońce mu nie szkodziło, mógł swobodnie poruszać się w jego blasku. Był zastępcą Raphaela, głowy nowojorskiego klanu. Niestety dla naszych rodzin Simon to przede wszystkim PODZIEMNY, znaczy to tyle, że za żadne skarby nie zaakceptują jego związku z Izzy.

-Jak się dowiedzieli?- zapytałam starając się ją uspokoić

-Nie wiem! Wpadła wściekła do mojego pokoju i nawrzeszczała na mnie za nieodpowiedzialne zachowanie, "jak mogłaś tak głupio postąpić, Isabelle?" "Nigdy więcej się z nim nie spotkasz?" - wzięłam głęboki oddech, cholera, znam Simona już od jakiegoś czasu, Izzy zdawała się przy nim promienieć, a teraz nie wiadomo co będzie dalej...


- Spokojnie, znajdziemy sposób- szepnęłam przytulając jej głowę do swojego ramienia, chociaż tak naprawdę nie byłam przekonana co swoich słów.




***


Nie słuchałam słów Hodge'a. Wiem, że zaczął mówić coś o Jonathanie- pierwszym Nocnym Łowcy, ale ja tę historię znam już na pamięć. W ogóle nie rozumiem po co się uczyć Historii Nephilim, przecież to już było, a rzeczy naprawdę ważne dzieją się właśnie w tej chwili. Owszem może i dawniej działy się tragedie, ale czy możemy coś na nie teraz poradzić? Za to mogę pomóc Isabelle , jeszcze nie wiem jak ale przecież nie można spisać tej sprawy na straty. 

- Możecie już iść- z zamyślenia wyrwał mnie głos Hodge'a 

  Wszyscy wyszliśmy z sali. Ale w holu nikt się nie odzywał, Iz i Alec bez słowa opuścili dom, żeby wrócić do siebie. Jace tylko wzruszył ramionami i poszedł w ich ślady.

Ruszyłam schodami na górę, żeby wreszcie się położyć, zasnąć i zapomnieć o wszystkich problemach. Już miałam otworzyć drzwi do sypialni gdy tuż za moimi plecami odezwał się cichy, wysoki głosik Ester- jednej z pokojówek

-Pan Morgenstern, kazał panience przekazać, żeby panienka przyszła do jego gabinetu gdy skończy panienka zajęcia- powiedziała 

-Przekaż mu, że... a z resztą nie ważne, już do niego idę- ruszyłam z powrotem w dół . Czego on tym razem chce?

 Zapukałam do drzwi i weszłam do środka nie czekając na odpowiedź, zawsze się o to wściekał ale nie będę czekać, aż łaskawie zaprosi mnie do środka.

-Chciałeś mnie widzieć?- zapytałam cicho

- Nie będę owijał w bawełnę. Jutro przychodzą na obiad Stephen z Celine i Jece'em oraz Robert z Maryse i dziećmi. Będzie to uroczysty posiłek, z okazji pożegnania Isabelle- powiedział chłodnym głosem

-Jak to "pożegnania"?!- zapytałam głośniej niż chciałam

-Razem z jej rodzicami zdecydowaliśmy, że najlepiej będzie jeśli wyjedzie do Instytutu... w Mediolanie 

-Czemu? Po co ją gdzieś wysy... Chodzi o Simona tak? Czyli to był Twój pomysł?! Tylko Ty jesteś aż tak uprzedzony i tylko ty mógłbyś namówić Lightwood'ów na taką głupotę- krzyknęłam

-Jak śmiesz się do mnie zwracać takim tonem?! Jestem Twoim ojcem, winna mi jesteś szacunek!

-Jak możesz być tak... zimy? Tak nieczuły? 

-Nie odzywaj się do mnie w ten sposób, Clarisso...- chciał powiedzieć coś jeszcze ale nie słuchałam go, obróciłam się na pięcie i wyszłam, słyszałam zza pleców jak woła "zatrzymaj się, natychmiast!" ale miałam to gdzieś. Byłam już w połowie korytarza, gdy ktoś mocno złapał mnie za ramie i brutalnie odwrócił w swoją stronę

-Nigdy więcej nie waż się odwracać gdy do Ciebie mówię, zrozumiano?- wycedził przez zęby- Masz mnie szanować.

-Na szacunek trzeba zasłużyć! A Ty jesteś podłym, wzutym z uczuć egoistą- słowa wyszły z moich ust zanim zdążyłam je powstrzymać. Cofnął się o krok do tyłu, widziałam, że wytrąciłam go z równowagi ale tylko na chwile, bo po kilku sekundach w jego oczach zamiast zdziwienia pojawiła się furia. Zacisną zęby i zderzył mnie w twarz. Poczułam rozlewający się po policzku ból. 

-Jesteś bezczelną małolatą! I nie próbuj więcej mi się sprzeciwiać bo...

-Bo co- przerwałam mu cicho- Znów mnie uderzysz? Nie krępuj się- powiedziałam i zacisnęłam powieki. Mimo, że nie widziałam co robi, czułam jak bierze zamach. Ukarze mnie o wiele bardziej niż poprzednio. Czekałam cierpliwie na kolejny cios, który jednak nie nadszedł. Uchyliłam powieki. Zobaczyłam ojca z ręką w górze, wokół jego nadgarstka zaciskała się żelazna pięść Jace'a

-Myślę, że to nie będzie konieczne- powiedział spokojnie. Ojciec spojrzał na niego z niekrytą nienawiścią ale nic nie powiedział. Zacisnął mocno szczękę, wyszarpnął się z uścisku i odszedł. Nie wytrzymałam, upadłam na kolana i zaczęłam szlochać.

-Chodź- szepnął mi we włosy. Poczułam jak zaciska wokół mnie swoje ramiona i pomaga wstać.

 Wprowadził mnie do mojej sypialni i dalej do łazienki. Usiadłam na chłodnych kafelkach opierając się o wannę.

-Co Ty tu robisz?- zapytałam kiedy usiadł obok mnie

-Zapomniałem jej- odparł wyciągając zza paska stelę- Usłyszałem krzyki więc poszedłem w ich stronę, no a dalej już wiesz.

-On... On mnie uderzył- znów poczułam gorące łzy- Nie raz na mnie wrzeszczał, nie raz mnie karał ale jeszcze nigdy mnie nie uderzył!

-Nie płacz. Przejdzie mu- powiedział uspokajająco

-Ale ja go potrzebuje! Nie mam nikogo poza nim rozumiesz? Nie chcę go znienawidzić, ale to nie zależy ode mnie- zaniosłam się niepohamowanym szlochem. Przytulił mnie mocno do siebie.

-Będzie dobrze- wyszeptał

-Nie będzie. Ty tego nie rozumiesz! Masz wspaniałych rodziców, a nie takiego... potwora...- powiedziałam przez łzy- A on... ten wyjazd Isabelle... to on za tym stoi...

-Clary... Alec wysłał mi wiadomość, napisał co się stało, i on... zdecydował wyjechać z Izzy- powiedział cicho- A ja... ja chyba pojadę z nimi

Oderwałam się od niego jak poparzona

-Ale jak to?!

-To jest mój parabatai... zrozum- cała zaczęłam się trząść. Za dużo emocji... wściekłość, rozpacz, nienawiść... za dużo... Zacisnęłam powieki i uspokoiłam oddech

-Wyjdź stąd- powiedziałam opanowanym głosem

-Ale, Clary...

-WYNOŚ SIĘ!


  Proszę, nawet przed czasem.

Czekam na komentarze 


7 komentarzy:

  1. Aż mam łzy w oczach! Nawet bym nie pomyślała, że Jace też zechce wyjechać . Mam nadzieje,że jakoś się wszystko ułoży ;)
    Czekam na nexta na tym i 2 blogu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawie się popłakałam. Rozdział Mega. Z niecierpliwością czekam na NEXT. :-)
    Ala

    OdpowiedzUsuń
  3. Aa rycze (no prawie) rozdział cudny czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Boooże ;__; Niech Jace nie wyjeżdza !!! Biedna Clary..dawaj mi tu szybko nexta !!!!!! <3 ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Nieziemski rozdział. Tak mi żal Clary, niech Jace nie wyjeżdża. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostałaś nominowana do LBA!
      Więcej tu: http://obozksiezycowy.blogspot.com/2015/04/liebster-bolg-award.html

      Usuń
  6. Zostałaś nominowana do LBA!!! więcej na :http://daryaniolamilosctowszystkocomamy.blogspot.com/
    oraz zapraszam cię na mojego bloga

    OdpowiedzUsuń